6. dzień strajku w PLL LOT. Na razie bez odwołań rejsów
Już prawie tydzień trwa akcja strajkowa w PLL LOT. Końca konfliktu nie widać, a wczorajsze decyzje władz spółki nie rokują zawarcia porozumienia.
Reklama
Trwa szósty dzień strajku w LOT. Dzisiaj, do chwili ukazania się tego artykułu, został odwołany tylko jeden rejs (Warszawa-Kraków) naszego narodowego przewoźnika, jednak wczoraj spółka musiała anulować kilka lotów, w tym długodystansowe do Seulu, Tokio i Toronto. Ważniejszym wydarzeniem, z punktu widzenia dynamiki sporu, było jednak ogłoszenie przez prezesa Rafała Milczarskiego dyscyplinarnego zwolnienia 67 pracowników, członków personelu lotniczego. W tym gronie ma znajdować się również kapitan Adam Rzeszot szef związku zawodowego pilotów. Zresztą związki twierdzą, że w taki sposób zostało zwolnionych już nawet 80 osób.
Wczoraj wieczorem pojawiła się niepotwierdzona (a potem zdementowana przez rzecznika prasowego spółki) informacja o wezwaniu prezesa Milczarskiego przez premiera Mateusza Morawieckiego, który od kilku miesięcy nadzoruje LOT osobiście. Z dzisiejszych radiowych wypowiedzi Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wynika jednak, że zarząd LOT-u cieszy się pełnym zaufaniem i poparciem premiera.
Strony konfliktu spierają się o legalność strajku. Władze spółki twierdzą, że protest jest nielegalny, bo sąd wydał zabezpieczenie zakazujące podjęcie akcji związkowej, aż do rozstrzygnięcia sprawy sadowej, co ma nastąpić 20 listopada br. Z kolei przywódcy związkowi uznają, że mają pełne prawo do strajku, bo został on zorganizowany w obronie szefowej związku zawodowego personelu pokładowego. Twierdzą przy tym, że protest w przypadku zwolnienia negocjatora mającego mandat do prowadzenia rozmów z pracodawcą nie wymaga przeprowadzenia referendum wśród załogi.
W obecnym momencie trudno ocenić jak dalej potoczy się strajk związków zawodowych. Dynamika wydarzeń jest dość duża i w każdej chwili może nastąpić zwrot akcji. Bez wątpienia jednak o proteście w LOT jeszcze usłyszymy.