Opinia: CPK z lokalizacją, ale bez społecznej akceptacji
Karma wraca. Tak najkrócej można podsumować wczorajsze wydarzenia wokół projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Reklama
Konferencja prasowa w sprawie lokalizacji portu lotniczego „Solidarność” okazała się zbędna. Zanim wiceminister Marcin Horała przedstawił preferowaną lokalizację tej inwestycji, jeden z mieszkańców strefy umieścił informację spółki Centralny Port Komunikacyjny (CPK) na ten temat w mediach społecznościowych. Na wczorajszej (16.12) konferencji prasowej wiceminister przekonywał, że nie doszło do żadnego przecieku, a jedynie do wcześniejszego opublikowania informacji, którą jako pierwsi od spółki CPK otrzymali mieszkańcy terenu przeznaczonego pod lotnisko.
Z przekazanych informacji wynika, ze preferowane umiejscowienie CPK obejmie 20 wsi i osad, sześć w gminie Baranów, pięć w gminie Teresin i dziewięć w gminie Wiskitki. W sumie zostanie kompletnie zlikwidowanych dziewięć miejscowości. Na wyznaczonym terenie znajduje się ok. 4 tys. działek i 520 nieruchomości budowlanych. Zgodnie z danymi GUS w tym rejonie mieszka ok. 1 tys. osób. Cały obszar, na którym powstanie port lotniczy ma liczyć 40,8 tys. km kwadratowych, czyli ponad 4 tys. hektarów.
Lokalizacja CPK nie jest jeszcze ostateczna. Jej zatwierdzenie nastąpi dopiero w trzecim kwartale 2023 r. i to pod warunkiem, że zostaną dotrzymane terminy w harmonogramie prac. Projekt musi uzyskać decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach (pierwszy lub drugi kwartał 2023 r.) oraz decyzję lokalizacyjną (trzeci kwartał 2023 r.). Dopiero wtedy nastąpi proces wywłaszczeń gospodarstw, które jeszcze nie będą własnością spółki.
Trudno ocenić ile nieruchomości będzie podlegać wywłaszczeniom za odszkodowaniem. W październiku br. spółka CPK chwaliła się, że dzięki poprawionemu Programowi Dobrowolnych Nabyć pozyskała 10 hektarów ziemi. Nie wiadomo jednak czy były to tereny w strefie preferowanej lokalizacji portu, a jeśli nawet, to zostało jeszcze do wykupienia ponad 99 proc. powierzchni. Wszystko będzie zależeć od nastawienia miejscowych gospodarzy, a obecnie lokalna atmosfera wokół inwestycji jest delikatnie ujmując napięta.
W tym samym czasie, w którym Horała i prezes spółki Mikołaj Wild odbywali spotkanie z mediami, w Baranowie miało miejsce posiedzenie Rady Społecznej ds. CPK. W założeniu miała odbyć się prezentacja wybranej lokalizacji i dyskusja z nią związana. Tak się jednak nie stało. Zgromadzenie przejęli aktywiści Agrounii, którzy uniemożliwili przeprowadzenie spotkania i oskarżyli członków Rady o konszachty ze spółką w celu oszukania właścicieli gruntów. W ruch poszły nawet jajka. Innymi słowy Agrounia wykorzystała posiedzenie do promowania własnej agendy politycznej.
Swoje oburzenie tym incydentem od razu wyraził wiceminister Horała.
Bez wątpienia należy potępić zachowanie działaczy Agrounii, ale trudno nie zauważyć, że wpisują się oni w schemat, w jakim funkcjonuje projekt CPK. Od samego początku pomysł budowy wielkiego nowego lotniska pod Warszawą miał zabarwienie mocno polityczne. Wielu ekspertów i obserwatorów branży lotniczej w Polsce podkreślało i przestrzegało, że ta inwestycja wymaga konsensusu ponad politycznymi podziałami, a jedynym na to sposobem jest porzucenie propagandy i skupienie się na merytoryce.
Zamiast uznać, że jest to głos rozsądku, którego uwzględnienie pomoże projektowi, decydenci odpowiedzialni za CPK zrobili dokładnie coś odwrotnego. Najpierw założono a priori, że opracowania, które przygotowano dobrych kilka lat wcześniej, są nadal aktualne. Potem pośpiesznie powołano spółkę CPK, która mogła powstać znacznie później bez szkody dla inwestycji. Następnie wiceministrem odpowiedzialnym za cały projekt zrobiono polityka, którego nie sposób kojarzyć z jakimkolwiek ponadpartyjnym przedsięwzięciem. I wreszcie na koniec CPK użyto, jako narzędzie w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.
Nic więc dziwnego, że tak uprzedmiotowiony CPK stał się kolejnym poletkiem walki politycznej. Horała wylewa teraz krokodyle łzy, ale akcja Agrounii to tylko pokłosie traktowania inwestycji w Baranowie, jak maczugi do walki z opozycją. Jest to dolewanie oliwy do ognia, bo już sama polaryzacja polityczna naszego społeczeństwa jest przeszkodą w osiągnięciu porozumienia w sprawie CPK. Nie trzeba było dodatkowo unurzać tego projektu po uszy w propagandowym sosie.
Może zamiast zwoływania konferencji prasowej, sensowniej byłoby poświęcić więcej czasu na tłumaczenie mieszkańcom okolic Baranowa, jak może wyglądać ich przyszłość za kilka lat. Tysiąc osób to nie jest grupa nie do ogarnięcia. A tak wyszło na to, że zrobiono wydarzenie medialne tylko po to, żeby pełnomocnik rządu ds. CPK mógł powiedzieć, że dotrzymuje słowa tzn. przedstawił lokalizację portu przed końcem roku. Na niewiele się to zda, bez spokoju społecznego wokół projektu.
Fot.: Materiały prasowe