David Neeleman jest jednym z najbardziej wyróżniających się i doświadczonych lotniczych przedsiębiorców na świecie. Stworzył sześć linii lotniczych, a pierwszą z nich założył mając zaledwie 25 lat.
Podróżując po świecie własnymi
samolotami, na pewno nie może narzekać na brak przygód, awiacji poświęcił całą
swoją karierę zawodową. Neeleman jest prezesem i właścicielem aż pięciu linii lotniczych, niebawem startuje jego najnowsza, szósta linia
lotnicza - Moxy.
- Poszedłem pracować do biura
podróży, co skłoniło mnie do założenia własnej linii czarterowej, a potem
kolejnej linii lotniczej, aż tak doszedłem do tego co posiadam. Sam nie wiem
kiedy to wszystko się wydarzyło. - skomentował swoje osiągnięcia w jednej
z internetowych telewizji.
Urodzony
16 października 1959 roku w São Paulo w Brazylii, Neeleman założył takie linie lotnicze jak:
JetBlue, MorrisAir, brazylijskie Azul, czy kanadyjskiego WestJeta. Jest jednym
z najbardziej twórczych i odnoszących sukcesy, lotniczym przedsiębiorcą na
świecie. Poza udziałem we wspomnianych liniach,
Neeleman w poprzednim roku zakupił pakiet większościowy w TAP Portugal, a dziś
skupia się na wdrożeniu w życie swojego najnowszego projektu – Moxy Airlines.
Początek kariery
Gdy David miał zaledwie 25 lat zauważył niszę na rynku przewozów czarterowych w Stanach Zjednoczonych i
postanowił ją zapełnić. Praktycznie bez jakiegokolwiek
doświadczenia w 1984 roku wraz z June Morrisem uruchomił
swoje pierwsze linie lotnicze – Morris Air, od nazwiska
współzałożyciela. Był to niewielki, niskokosztowy przewoźnik czarterowy z bazą w Salt
Lake City w Utah. Neeleman funkcję wiceprezesa pełnił w niej do 1988 roku,
kiedy to został jej prezesem. Pięć lat
później Southwest Airlines odkupiło jego linię lotniczą za 130 milionów
dolarów, z czego on otrzymał 20 procent.
Odejście z lotnictwa nie
było dla niego łatwe, czuł wewnętrzną pustkę po sprzedaży firmy. Mimo pokaźnego majątku, Neeleman wciąż jednak myślał nad nowymi projektami - chciał zrewolucjonizować rynek przewozów pasażerskich.
Jego plany
koncentrowały się na uruchomieniu kolejnej linii lotniczej. Ze względu
na zapisy w umowie o kilkuletnim zakazie konkurencji, nie mógł ich jednak wprowadzić w życie.
Objął więc posadę prezesa w Open Skies, firmie oferującej systemy
do rezerwacji i odprawy biletowo-bagażowej z wykorzystaniem ekranów
dotykowych.
Kanadyjska przygoda
Ze
względu na brak regulacji prawnych dotyczących rywalizacji na kanadyjskim rynku
lotniczym, w 1996 roku Neeleman został współzałożycielem niskokosztowego
przewoźnika - WestJet. Początkowa flota opierała się na boeingach
737, które do dzisiaj w nowszych wersjach latają dla tej linii. Cała
struktura biznesowa opierała się na modelu działania Southwest
Airlines oraz na wspominanym
wcześniej schemacie Morris Air. Spółka miała specjalizować się w usługach
czarterowych, posiadając również cechy charakterystyczne dla taniego
przewoźnika.
Jak się później okazało, był to
idealny moment na założenie nowego przedsiębiorstwa obsługującego kanadyjskich
pasażerów. W czasie gdy powstawał WestJet, druga największa linia lotnicza w
Kanadzie (Canadian Pacific Airlines) notowała potężne straty. David przewidział,
że przewoźnik ten prawdopodobnie zostanie niedługo zlikwidowany,
co zdecydowanie zwiększy szansę na sukces nowej linii na lokalnym rynku przewozów lotniczych. Nie
mylił się - WestJet okazał się strzałem w dziesiątkę.
Niebieskie linie lotnicze
Po spektakularnym sukcesie w Kanadzie Neeleman postanowił w 1998 roku wrócić do Stanów Zjednoczonych,
otwierając tam kolejną linię lotniczą - JetBlue Airways.
- To był czas, kiedy
regularni przewoźnicy oferowali serwis na bardzo niskim poziomie, a ich koszty
były niesamowicie wysokie, dlatego byli idealni, aby wygryźć ich z rynku - komentował swoją decyzję.
Był to dla niego przełomowy
projekt, który bez wątpienia zrewolucjonizował amerykański rynek przewozów
lotniczych i utwierdził oponentów w przekonaniu, że Neelman posiada doskonałe wyczucie branży.
Przy tworzeniu modelu biznesowego
JetBlue, ponownie wzorował się na Southwest Airlines. Planował
jednak znacznie go usprawnić. Zauważył braki innowacyjności w zakresie technologii, poddawał również krytyce wysłużone wnętrza samolotów. Neeleman zaobserwował, że bardzo niewielkim
kosztem można zamontować system rozrywki pokładowej oraz zmienić obicia samolotowych siedzeń na skórzane. Wzrost
wydatków na pojedynczego pasażera był znikomy, a komfort lotu wzrósł
diametralnie. Sam mówił o tej zmianie jako o przywróceniu humanitarnych
warunków podróży do lotnictwa.
Spółka poszła śladem poprzedników, notując
olbrzymie przychody. Nawet po zamachach we wrześniu 2001 roku była jedynym
przewoźnikiem, który nie zanotował straty.
Amerykański
rynek lotniczy
zareagował natychmiastowo, Delta Airlines wraz z
United Airlines utworzyły podlegające im linie lotnicze (odpowiednio Song i
Ted). Miały opierać się na tym samym modelu co JetBlue. Obaj przewoźnicy
nie byli jednak w stanie dorównać linii Neelemana i po kilku latach
działalności
ogłosili upadłość.
W 2007 roku zarząd zdecydował o zmianie
prezesa, Neelamana zastąpił David Berger.
Azul Brazilian Airlines, czyli powrót do korzeni
Po
latach Neeleman postanowił zainwestować w linię lotniczą w Brazylii. Podobnie jak poprzednio, przyświecała mu odmienna idea, niż tylko
osiągnięcie zysku. Postanowił stworzyć przewoźnika lotniczego
dostępnego dla większości mieszkańców, których wcześniej nie było stać
na korzystanie z samolotu. I tak powstał Azul (z portugalskiego - „niebieski”) – tani przewoźnik, którego model funkcjonowania był bardzo zbliżony do JetBlue. Głównym klientem miała być brazylijska klasa średnia. Podstawowym samolotem we flocie zostały z kolei "lokalnie" produkowane maszyny - embraery E190 i E195.
Przez pierwsze 6 lat Azul obsługiwał
wyłącznie loty krajowe, w roku 2014 otwarto
pierwsze połączenia
międzynarodowe (do Fort Lauderdale i Orlando w Stanach Zjednoczonych).
Dziś Azul jest trzecim największym przewoźnikiem w Brazylii. Obsługuje blisko 18 proc pasażerów na trasach wewnątrz krajowych, oraz 12 proc. podróżujących międzynarodowo. Jego flota składa się z 127 samolotów, tj. 1x
A320, 10x A320NEO, 6x A330-200, 40x ATR 72-600, 10x E190 i 60x E195. Neeleman po raz kolejny pokazał, że potrafi stworzyć dochodowego,
rozpoznawalnego przewoźnika lotniczego.
TAP Portugal, czyli Neeleman ratuje bankruta
W
2015 roku Neelman wraz z portugalskim biznesmenem Humberto Pedrosą stworzyli
fundusz inwestycyjny, który wykupił 61 proc. udziałów w TAP Portugal. Tym razem nie tworzył linii od zera, a zakupił przewoźnika, który od kilku lat borykał
się z problemami finansowymi. TAP miał ponad 600 milionów dolarów długów i
przestarzałą flotę.
W
ramach przejęcia, stworzony wcześniej fundusz miał dofinansować portugalską
linię lotniczą kwotą 900 milionów dolarów, aby przywrócić jej płynność
finansową. Zaraz po tym zakupił 71 nowych airbusów, aby poprawić jakość
dostarczanych usług. Neeleman zamierzał stworzyć w Lizbonie nowy hub przesiadkowy
dla tej części Europy, co znacząco wpłynęłoby na przychody uzyskiwane przez spółkę.
Aby zachęcić podróżujących do przesiadek w tym porcie lotniczym,
portugalski przewoźnik zaoferował pasażerom bezpłatny pobyt w stolicy Portugalii (od jednego, do aż pięciu dni).
- Portugalia
jest doskonale położona, aby służyć jako punkt przesiadkowy dla osób lecących
do Europy. Lizbona znajduje się tylko 3300 mil od Nowego Jorku – argumentował.
W
wyniku inwestycji TAP Portugal zaczął przewozić coraz więcej pasażerów
pomiędzy Europą, a Ameryką Północną i Południową, w skutek czego, w 2017 roku,
linii udało się osiągnąć zysk operacyjny w wysokości ponad 21 milionów euro. Neeleman zdecydowanie poprawił konkurencyjność portugalskiego przewoźnika,
ratując go od bankructwa i tworząc z Lizbony znaczący hub
przesiadkowy dla Europy.
Nie tak łatwo odejść z lotnictwa. MOXY
Dziesięcioletnia przerwa w aktywności nie była łatwa dla brazylijskiego przedsiębiorcy. Już w tym roku startuje jego najnowszy (trzeci amerykańskich)
przewoźnik – Moxy Airlines, który możliwe, że ponownie zmieni amerykański rynek lotniczy.
Model biznesowy linii będzie
opierać się głównie na oferowaniu połączeń „point-to-point” z drugorzędnych
lotnisk. Moxy najprawdopodobniej rozpocznie operacje z Hollywood
Burbank Airport, Stewart Airport, Fort Worth's Meacham Airport, czy T.F. Green
Airport w Providence. Każde z tych lotnisk jest oddalone w podobnej odległości
do centrum największych ośrodków miejskich w Stanach, co główne porty
lotnicze, obsługujące te miasta. Neeleman uważa, że wybór tych lotnisk pozwoli
zaoszczędzić cenny czas wielu pasażerom. Zniknie bowiem konieczność oczekiwania
w długich kolejkach. Flota Moxy będzie opierać się na airbusach A220-300, czyli
do niedawna bombardierach CS300. Samolot ten mieści między 130, a 160 pasażerów, a jego
zasięg pozwala pokonywać trasy o długości aż 6112 km, co ma idealnie
wpasować się w charakterystykę spółki.
Obecnym
celem Neelemana jest maksymalne obniżenie kosztów operacyjnych nowej linii.
Zależy mu, aby wszystkie czynności związane z lotem pasażer mógłby wykonać w
aplikacji. Brazylijski przedsiębiorca chce pozbyć się agentów, którzy pracują
na lotniskach, aby w jak największym stopniu minimalizować koszty. Patrząc na
dotychczasowe osiągnięcia Neelemana, można śmiało stwierdzić, że szanse na
sukces są duże. Analitycy finansowi komentują strategię Moxy jako ryzykowną,
jednak są skłonni w nią uwierzyć, gdyż wszystko nadzoruje człowiek, który
nie raz gwarantował sukces wielu linii lotniczych.
Mimo gigantycznego sukcesu...
Neeleman
nie należy do osób lubiących chwalić się swoim majątkiem. Jest człowiekiem skromnym i pokornym, nie skupia się wyłącznie na pomnażaniu swojego majątku. Zapytany kiedyś o swoją posiadłość niedaleko Nowego Jorku
odpowiedział, że należy ona do jego żony, a on tam tylko mieszka
i czułby się nieswojo, gdyby należała do niego. Może
właśnie ta skromność oraz chęć osiągnięcia czegoś więcej niż tylko korzyści majątkowe
wpływa na jego niemały sukces w lotnictwie. Neelman jest znany z tego, że lecąc
samolotem swoich linii, zawsze zasiada na możliwie najgorszych miejscach, aby
zademonstrować, że „uszczęśliwienie pasażera jest ważniejsze niż usatysfakcjonowanie prezesa".
Neeleman mimo, że stworzył i prowadził tyle trafionych interesów, cierpi na ADHD, dysleksję oraz problemy z koncentracją.
Z tak licznymi zaburzeniami miał wiele kłopotów w szkole, jednak zdecydował
się skupić na swoich mocnych stronach, jakimi było chociażby kreatywne myślenie.
Pozwoliło mu to oceniać wiele spraw w unikalny sposób, przez co wynajdywał
niestandardowe rozwiązania na różne przeszkody. Czasami jednak posuwał się za
daleko i przez swoją nadpobudliwość potrafił wydzwaniać do podwładnych w środku nocy, aby przedyskutować pomysły, które mu właśnie
przyszły do głowy.
Jak
widać David Neeleman to niesamowicie intrygująca i nietuzinkowa postać w lotnictwie, która z pewnością zasłużyła się w tej branży. Czy jego kolejny przewoźnik również okaże się sukcesem? Jak bardzo Neeleman zamierza jeszcze
zrewolucjonizować transport lotniczy? Przekonamy się o tym niebawem.
Fot.Cristiano Sant´Anna/indicefoto.com